Fibaro to jeden z lepiej rozpoznawalnych systemów automatyki domowej, zwłaszcza w Polsce, ponieważ jest to rodzimy produkt. Jednak chyba nie będzie zaskoczeniem to, że produkty firmy są sprzedawane głównie za granicą, co przekłada się także na dużą popularność marki Fibaro poza granicami naszego kraju. System jest oparty na centralnym kontrolerze oraz szeregu czujników – komunikacja pomiędzy elementami odbywa się za pomocą protokołu Z-Wave. Jednostka sterująca ma oczywiście port Ethernet, który pozwala łączyć system z komputerem i urządzeniami przenośnymi.

Projekt SmartThings ruszył z rozmachem w 2012 roku, gdy udało mu się zdobyć 1,2 mln dol. w serwisie Kickstarter. Później firma została dodatkowo wsparta kapitałem funduszy oraz inwestorów Venture Capital. Pierwsze produkty pod marką SmartThings trafiły na rynek w 2013 roku, a w 2014 przedsięwzięcie zostało przejęte przez Samsunga. Rok później pojawiła się nowa linia produktów, od tego momentu oznaczona logo koreańskiej korporacji. Cechą charakterystyczną SmartThings jest to, że centralka systemu współpracuje zarówno ze standardem ZigBee (czołowym), jak i Z-Wave. To sprawia, że sprzęt Samsunga jest bardzo uniwersalny.

Na pierwszy rzut oka system Samsunga wydaje się mało rozbudowany. Wrażenie pogłębia to, że choć większość czujników pełni przynajmniej dwie funkcje, mają one mniej zaawansowane możliwości od Fibaro. Jest to jednak tylko czubek góry lodowej, ponieważ SmartThings jest z założenia systemem otwartym, współpracującym z różnymi urządzeniami. Oprócz sprzętu AGD Samsunga (w przyszłości ma to być także RTV) można podłączać m.in. inteligentne żarówki Osram, moduły instalacji elektrycznych GE i kontrolery Honeywell. Oprogramowanie SmartThings pełni także funkcję platformy dla oprogramowania innych firm, co zapewnia lepszą integrację. Niestety, jest tutaj pewne ale, szczególnie z punktu widzenia polskiego użytkownika. Otóż Samsung jak dotąd wprowadził swój system tylko w Stanach, Kanadzie oraz Wielkiej Brytanii i Irlandii. Teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby podłączyć europejskie gniazdko Fibaro do SmartThings, ale w praktyce przeszkodą może być brak obsługi odpowiednich częstotliwości Z-Wave lub niedziałająca aplikacja. Akurat w tym przypadku użytkownicy potwierdzają, że taka współpraca jest możliwa, co jednak nie oznacza, że produkty wszystkich dostawców są ze sobą w pełni kompatybilne.

Wprowadzenie termostatu Nest, którego pierwsza generacja trafiła na rynek w 2011 roku, część obserwatorów ocenia jako punkt zwrotny dla segmentu automatyki domowej. Dlaczego? Trudno powiedzieć z perspektywy pominiętego rynku, ale zazwyczaj wskazuje się łatwość montażu, nowoczesny wygląd i rozbudowaną funkcjonalność, która faktycznie wpływa na sposób eksploatacji domu. Dziś Nest Labs jest spółką Google, a jej linia produktów wzbogaciła się o czujnik dymu i kamery przemysłowe – widać, że głównym kierunkiem rozwoju jest zapewnienie domowego bezpieczeństwa.

To system inteligentnego oświetlenia firmy Philips, który jest stosunkowo łatwo dostępny także w Polsce. Hue pokazuje ciekawą strategię Philipsa względem standardów w smart-domach: postawił on na jedno zastosowanie, jeden protokół i jedną, własną centralkę, ale jednocześnie otworzył się możliwie szeroko na integrację z innymi, większymi systemami oraz platformami.

Artykuł o inteligentnym domu oraz IoT nie mógł się obyć bez omówienia Amazon Echo i Google Home. Jakkolwiek by było, inteligentny asystent głosowy to coś, co po części spełnia marzenie o robocie pomocniku. Należy jednak pamiętać, że zarówno Alexa Amazonu, jak i Asystent/Now Google to usługi, które są realizowane całkowicie w chmurze, niezależne od sprzętu. Działają na różnych urządzeniach, także telefonach, a Echo i Home to tylko jedne z platform, które w istocie są zaledwie trochę bardziej zaawansowanymi głośnikami Wi-Fi i Bluetooth. Mimo wszystko jest to ocena niesprawiedliwa, ponieważ właśnie taka świeża forma dla rozpoznawania komend, ich kontekstowego przetwarzania, a następnie syntezowania odpowiedzi sprawia, że inteligentny dom otrzymuje uniwersalny i bardzo naturalny interfejs oparty na sterowaniu głosem.

Echo oraz asystentka Amazonu tworzą system zwany Alexa Smart Home. Sama firma traktuje rodzinę głośników jako rozwinięcie już istniejącego inteligentnego domu, ale zachęca do wypróbowania różnych pomysłów: oferuje zestawy startowe, w których jej produkt jest sprzedawany z dodatkami od partnerów.

Google Home jest na rynku krócej i na razie jeszcze mu trochę brakuje do rywala. Home z jednej strony oferuje przyzwoitą integrację usług firmy oraz świetną wyszukiwarkę, z drugiej jednak czasem wydaje się ubogi w funkcje i obsługę usług innych firm.

Oceniając potencjał Google Home, należy jednak pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze, na liście jest Nest, a jak wspominaliśmy, Google będzie mocno rozwijało tę markę i swój standard, już teraz obsługiwany przez wiele urządzeń opartych na ZigBee. Po drugie, tylko kwestią czasu jest pojawienie się nowych partnerów, którzy będą chcieli dać swoim klientom możliwość kupienia głośnika innego niż Echo.

Pojedyncze urządzenia dla inteligentnego domu, spośród których obok głośników z wbudowanymi asystentami można wymienić chociażby działające niezależnie wyłączniki WeMo i TP-LINK czy uniwersalne piloty Logitech Harmony, starają się omijać problem obsługi konkretnego protokołu komunikacji. Zamiast tego ich producenci wybierają po prostu działanie w sieci Wi-Fi lub Bluetooth oraz integrację z już zastosowanymi mostkami innych, wyspecjalizowanych lub pełnych, systemów. Oczywiście, nie brakuje też urządzeń wyposażonych w radio ZigBee lub Z-Wave, ale zdrowy rozsądek podpowiada, że może to być spore ograniczenie. Potwierdzają to coraz nowsze urządzenia tego typu, szczególnie te, które mogą działać w sieci elektrycznej i ze względu na swój charakter nie muszą tworzyć sieci kratowych dla zwiększenia zasięgu.